Moje to młoda Natalie. Świetna była: spostrzegawcza (rozmowa z Benem), luzacka, przebojowa. Dla odmiany Lewis nie trawię. Nie wiem, czy jej flegmatyczny sposób mówienia to taka świetna gra, czy ona tak już ma. Zaznaczę, że Urodzonych morderców już nie pamiętam (wieki temu oglądałem).
W 2021 najbardziej lubię Misty, nie będę się tu rozpisywał. Kto oglądał, wie o czym mowa. Ricci też spore zaskoczenie :)
Z 1996 najbardziej interesująca jest dla mnie postać Misty bo nie wiadomo co gotowa jest "odwalić" i jakie jeszcze skrywa talenty. Z kolei z czasów współczesnych najchętniej oglądam Shaunę. Nie twierdzę, że inne panie źle zagrały ale jako "cicha woda" naprawdę "brzegi rwie".
Ja z dokładnie tego samego powodu uwielbiam Misty, ale z 2021.
Jakoś ta z 1996 bardziej mnie wkurza niż interesuje.
1996 - Jackie (polubiłam Purnell po Arcane) i gorliwa katoliczka której teksty potrafią wprowadzić sporo humoru :)
2021 Natalie
Najmniej w obu przypadkach polubiłam Taisse.
Lewis jest naprawdę świetną aktorką. Myślę że jej nie doceniasz . Obejrzyj jeszcze raz Urodzonych Morderców. Obejrzyj także parę innych filmów z jej udziałem. Polecam film Kalifornia z 1993 roku
Lewis to jest najwiekszy miscasting tego serialu, już nawet pomijam, że totalnie nie przypomina młodej Natalie, ale ta jej manierowatość w graniu, całkowicie zabija mi odbiór tej młodej, która odwaliła zajebistą robotę.
Lewis jest beznadziejna - ma taka poze jakies rockmenki. Gra jedna mine przez caly sezon. Meczace to jest. W ogole nie przypomina sophie. A sophie - mloda natalie jest najlepsza. Ale generalnie wszystko z czasow 1996 ogladam z zaciekawieniem. 2021 to w sumie nudy - jest w tym jakas historia - ale klimat jak w na wspolnej. Misty jest odpychajaca ale tez taka ma byc. A 1996 to mi ryje glowę - chore sa te babince. No i wkrecajaca czolowka.