wtedy nie powstałaby III część serialu, która wszystko burzy i prawie w niczym nie przypomina tego wielkiego dzieła jakim jest bez wątpienia I i II część. Tylko Ashton i Bent trzymają podobny poziom, natomiast najbardziej rozczarowuje James Read, który nie ma już tego błysku w oku ani mimiki twarzy, po której było widac emocje w pierwszych dwóch częsciach serialu. NIe wspomnę już o Charlsie Mainie, który po wojnie wyraźnie odmłodniał (gra go inny aktor). Chyba wszyscy na planie od początku zdawali sobie sprawę, że grają w odgrzewanym kotlecie.
Po trochę masz rację, bo gdy kręcono pierwsze dwie serie - ostatnia część (z góry zaplanowanej Trylogii) nie powstała. Jakes miał bowiem zamysł zobrazowania losów bohaterów przed wojną, w jej trakcie i po jej zakończeniu.
I tak do książki, się ta seria nie umywa. Poprzeinaczali drugą serię, to i mieli trudności z kontynuowaniem. Sam Swayze zrezygnował z roli, więc jego bohatera po prostu skasowali (w książce jego postać faktycznie umiera - ale w drugiej serii odcinków). Sporo było Charlesa, ale jego wątki w serialu i tak słabe. Wątek z Bentem praktycznie zostawili bez zmian.
Virgilię uśmiercili w II serii, mimo, że w książce przeżyła, a szkoda, bo miała parę fajnych akcji - jak zniweczenie planów Ashton co do kupna Mont Royal, które w książce oczywiście odbudowano.
Jest sporo różnic, więc gdy w starym serialu zrobili parę przeinaczeń - kontynuowanie go w takich kształcie po latach mijało się z celem.