Na niższa
Marvel przeszedł sam siebie. Większość cennego czasu marnując na pouczanie Amerykanów co i jak maja myśleć odnośnie różnic rasowych. Mowa Sama w finale to już był szczyt. Długa, nudna i tylko czekałam aż Bucky zerwie wszystkich do wiwatowania na cześć nowego Kapitana jak w I CAFA. Finał mnie zawiódł. Zabili Batroca, Karli malo straszna, Sharon słaba, jedynie smaczek z lokajem Zemo i odkupieniem Walkera. Kocham Buckiego i Sama i zal patrzeć na to
Bardziej patetycznie się zakończyć nie dało. Jeszcze ostatnie ujęcie na powiewającą amerykańską flagę, jak we wszystkich podniosłych (i przeważnie nędznych) filmach. Oczywiście wypowiedź Sama szła bezpośrednio na żywo w telewizji z doskonałym dźwiękiem, choć reporterzy z mikrofonami stali wiele metrów dalej. Spory zawód