Według mnie ta aktorka nie ma totalnie bez wyrazu i jakieś osobowości filmowej, nie rozumie dlaczego gra aż tylu filmach i to w samych komediach, najbardziej można ją skojarzyć z Arthurem i tam strasznie mi nie pasowała, w Greenbergu prędzej ale sam film jakoś nie w moim guście.
Aktorka z chyba z Anglii i chyba tam musiała gdzies zabłysnąć skoro w Ameryce teraz gra w kilku produkcjach na rok.
Ciekawe, bo wg mnie jest trochę taka przestylizowana, nieco brak jej na ekranie naturalności, a czasem wydaje się sztuczna, czy nawet irytująca, ale też trudno jest mi napisać o niej "nijaka". Myślę, że dosyć instynktownie podchodzi do gry i swoje postacie obdarza swoim sposobem bycia. Na pewno zamyka ją to na część ról, które po prostu mogłyby jej nie leżeć. Te komedie w których gra to także nie są klasyczne komedie, a obrazy skrajne. Stąd całkiem zrozumiałe, że mogą nie leżeć w guście większości. Jestem przekonany, że w typie kina July Delpy, gdy sama zacznie pisać, reżyserować i grać sprawdzi się idealnie. Tutaj akurat nie brak jej osobowości.
Widzialam ja w "Zakochanych w Rzymie" i niestety musze przyznac, ze masz racje. Jest kompletnie nienaturalna i bez wyrazu. Nijaka jednym slowem.
Tylko w tym filmie wszyscy wypadli "najprzychylniej" mówiąc przeciętnie. Nawet Benigni będąc sobą stał się karykaturalnie bezpłciowy:)
Jej sposób bycia jest właśnie taki. Akurat w przypadku serialu "Jak poznałem waszego tatę" taka "naturalność" wypadnie moim zdaniem na plus, choć fanem tego typu konwencji, jak ta produkcja nie jestem.
Widać, że promowała się na Woodyego Allena ale duży ekran jej nie polubił. Nie wiem jaka będzie konwencja, ale ciężko oglądać serial z nudną aktorką.
Nie promowała się. Jeśli Ciebie irytuje to ok. Kino "gadane" jest na tyle modne, że nie należy jedynie do Allena. Rzeczą wspólną jest fakt, że oboje na ekranie grają postacie tożsame z tym, jakie są w życiu i tu - jak kogoś polubisz, to polubisz, jak nie to trudno. Aktorsko nie wiem, co co można mieć pretensje, gdyż jeszcze za wiele nie nagrała się. Co do filmów, które kręci - jest to typowe kino spod znaku Sundance.
Co do jej filmów - "Hannah takes the stairs", "Greenberg", "Dish and spoon", "Frances Ha" - spójne obyczajowe filmy ze specyficznym humorem. nie trafią do wielu, ale też nie są za specjalne i bardziej je zapamiętalem z jej ról.
Można zagrać i 112 ról, ale pozostać na drugim, trzecim planie. Nawet w tym filmie Allena, to była jedna z wielu postaci, daleka od pierwszego planu. Artura nie oglądałem. Ze względu na fabułę, nie czułem, że to mój klimat.
Nie, dlaczego? Nie pasuje do roli ukochanej w Arturze, kto widział Oryginał filmu tym bardziej będzie miał problem w odbiorze, u Allena z kolei drażniła. Poza tym nie mam zdania.
Uprę się, że do kina obyczajowego pasuje, ale rzadko trafiała na wykorzystujący jej potencjał skrypt. Dla mnie jej wywiady promujące "Frances Ha" są fajne i pokazują ją od takiej zwariowanej strony, jaka też przenika grane przez nią postacie w filmach typu, które wymieniłem wcześniej. "Lola versus" to przykład zbyt błachego filmu, ale też ona w tym filmie wypada fajnie. Wspomniany film Allena całościowo dla mnie jest słaby i trudno tu czepiać się aktorów.
W filmie Frances Ha ,gdzie grała tytułową rolę nie była zła ,zagrała dobrze idealnie pasowała do konwencji ,innych filmów z nią nie oglądałem ,więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć o całokształcie jej pracy.
Nie z Angli tylko z Kaliforni, dokładniej z Sacramento.
Dostaje role po części dla tego, że są to małe, tanie filmy a jej rodzice dorzucają kasy na produkcję.
Zgadzam się, że jako aktorka ma wąski zakres, ale grając samą siebie jest bardzo dobrą przedstawicielką typu/osobowości, które gra: zawsze jest to ktoś, kto ma bogatych rodziców i pretensje intelektualne.
Poza tym jak dostanie rolę to się stara i zawsze przychodzi na plan o omówionej porze. Wymowę ma też poprawną i zawsze można zrozumieć co mówi.