Eh, kochany filmweb uciął mi pół komentarza. Dobra, spróbuję jeszcze raz.
8 to zawyżona ocena, dałbym 7,5 gdyby były połówki. Oceniając z punktu widzenia fana "Uprowadzonej", "Equalizera", czy choćby "Furii" z Melem Gibsonem, muszę powiedzieć, że ten film im nie dorównuje, ale też rzetelnie trzyma się "gatunku".
Mściciel jest odpowiednio zaradny, nie ogranicza się też do tępackiej strzelanki. Motyw przełożonego z wojska, który uświadamia policjantom, że są w du*ie też zrealizowany, całkiem obszernie i nietypowo, duży plus za to. Niestety są też minusy. Głównym jest odtwórca roli Jimmiego (co to za imię btw), który w ogóle do tej roli nie pasuje. To widać już po rzucie oka na plakat, gdzie widzimy twarz jakby wziętą z kina familijnego. W filmie jest też scena z kilkoma przydługimi ujęciami na jego "klatę". A właściwie na parę nieforemnych sutków ledwie odstających nad tłusty brzuch. Ten gość totalnie nie pasuje do tej roli. Ale starał się, tyle mu trzeba przyznać, choć nie wypadł wystarczająco przekonująco.