Tommy Wiseau swoją rolą skradł cały film. Obejrzenie "The Room" to jak filmowe obrzezanie. Już nic nie będzie takie jak kiedyś. Mimo to daję do ulubionych, bo rzadko spotyka się filmy na takim poziomie (absurdu).
Mój ulubiony dialog:
-Boże,dlaczego mi to zrobiłaś? Johnny jest moim najlepszym przyjacielem.
-Nie podobało ci się?
-Nie w tym rzecz.
-Kocham cię, Mark.
-Słuchaj, jesteś bardzo atrakcyjna. Jesteś piękna.Ale nie możemy już tego robić, bo nie chcę zranić Johny'ego.
-Wiem. On jest twoim najlepszym przyjacielem.
Hej. To będzie nasz sekret.
:D:D:D
Połowa dialogów to kwestie: "I have to go", "He's my best friend", "I don't wanna talk 'bout that" wypowiadane głosem Iwony przez kolejnych bohaterów. Mogłabym w zasadzie przepisać tu drugą połowę, bo wszystkie pozostałe rozmowy pretendują do miana kultowych, ale ten jeden szczególnie zapadł mi w pamięć.
M: How was the work today?
J: Oh, pretty good. We have a new client and the bank will make a lot of money.
M: What client?
J: I cannot tell you, it's confidential.
M: Oh come on, why not?
J: No, I can't. Anyway, how is your sex life?
....
<Skisłam>
Widziałam "Birdemic", "Sharknado", "Piraniokondę" i kilka innych Zetek, lecz dopiero ten (ekhm!) "film" zmienił moje życie, nic już nie będzie takie samo i pewnie do śmierci będę się zastanawiać, czy Tommy świadomie chciał zdetronizować Wooda czy, pełen pasji, nakręcił TO najlepiej jak potrafił, wierząc, że robi coś wielkiego. Nie wiem, na co poszło te 6 mln, ale odnoszę silne wrażenie, że cały ten twór filmopodobny to tak naprawdę tylko pretekst, żeby nakręcić (pseudo)scenę erotyczną i móc poświecić gołym odwłokiem. Choć całość zawiera przyzwoitą dawkę absurdu i niezamierzenie, ale skutecznie, bawi do łez, więc dostanie serduszko.
Pożyczam określenie "zetka", "zetki" - bardzo dobre uproszczone określenie różnych filmów klasy z :)
Polecam "Powrót Wabiszczura". Nasza, polska, przaśna produkcja. Może stanąć w szranki nawet z "The Room".
Tommy Wiseau faktyczie kradnie film, choć przez większość czasu robi "hahaha" .No i scena końcowa- demolka mieszkania- bezcenna.Ta powolna , flegmatyczna furia bez życia to majstersztyk :D
Duzo kultowych tresci i scen ale odnosnie koncowki filmu to tekst Marka przy ciele Johneego "Obudz sie Johnny" :)
Mnie sie wydaje ze ten film to mialy byc jaja ale z drugiej strony nasz Kac Wawa tez mial byc na powaznie a wyszlo z tego gow..
A jak się ma The Room do Yyyyreeek!! Kosmiczna Nominacja? Bo Room ma 2,9 a Nominacja ma 1,4 na Filmwebie. Jestem tak zaintrygowany, że właśnie zamówiłem DVD używane. A The Room był tak zły, że ból odczuwałem fizyczny w czasie projekcji.
Ja uwielbiam scenę, gdy mama wyznaje Lisie, że ma raka piersi, a Lisa - oh don't worry about it.
Btw cały ten film to festiwal oh don't worry about it oraz i don't wanna talk about it.
A, i jeszcze kultowe i didn't hit her, i didn't, it's a lie, oh, hi, Mark.
Polecam wszystkim.
"I did not hit her. It's not true. It's bullshit. I did not hit her. I did nooot.... oh hi Mark" wygrywa wszystko. Może jeszcze "You tearing me apart Lisa" albo "Anyway, how is your sex life" może temu dorównać xD
Na pierwszy rzut oka przypomina to jakąś tanią produkcję które puszczają po 24 w piątkowe wieczory choć muszę przyznać że w tamtych filmach aktorstwo jest na wyższym poziomie :)
Ten wybór ulubionych tekstów przypomina mi tylko piosenkę, która skłoniła mnie do obejrzenia tego arcydzieła :D
https://www.youtube.com/watch?v=ttKn1eGKTew
Piosenka super! A filmu nie musze już oglądać,
bo w niej jest zawarta cała kwintesencja tego dzieła... :o)
Nie dam sobie głowy uciąć, że dobrze zapamiętałem, ale pojawiła się kwestia z ust Lisy: "jaka szkoda, że tyle dzieci z domów dziecka nie ma rodziców...".
Coś w ten deseń, pamiętam, że płakałem (ze śmiechu) dość długo.
Nie zapominajmy o:
- Can I have a dozen roses please?
- Oh hi Johnny, I didn't know it was you. (bo kupa ludzi wyglada jak on?)
- It's me. Keep the change.
- Hi doggie
- You are my favourite customer.
W kilka sekund wpakowal tyle dialogu ktory zwykle trwalby jakies 1.5 minuty. Warto dodac, ze seanse w kinie na tym filmie to cos niesamowite - ludzie rzucaja lyzki, dubbinguja tlumnie dialog, rzucaja pilka do rugby czy dopowiadaja smieszne kwestie. Na pewno z zamierzeniem stworzenia takiej komedii, nigdy by ona tak smiesznie nie wyszla... Mial to byc zreszta melodramat.