Tak jak wyżej, ale dlaczego? Przyznaję, że do obejrzenia tego filmu skłonił mnie fakt, iż gra w nim sam Marilyn Manson - mój ulubiony wokalista. Jednak jego rola jest tylko krótkim epizodem, która swoją drogą należy do jednych z najbardziej pokrętnych w całym obrazie. Sama rola MM, biorąc pod uwagę,to iż jest on raczej aktorem-amatorem,bynajmniej nie ujmuje nic filmowi, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że dodaje mu odrobiny pikanterii. Zdaję sobie sprawę, że ci którzy nie zorientują się kto to właściwie jest, nie odczują tego co ja, ale ten gościu - swoją artystyczną toksycznością (metafora taka :)) - już samą obecnością w tym filmie, jest jak mały bonus dla tych,którzy cenią sobie ponure klimaty. W takiej też scenerii/konwencji jest utrzymany cały film. Zdjęcia z jego planu, dla ludzi znających już losy Jeremiaha (głw. bohater), mogą okazać się wręcz depresyjne, a jeżeli przesadziłem to co najmniej maksymalnie przygnębiające. Film widziałem już kilka miesięcy temu, lecz wiele "mocnych" scen wryło mi się głęboko w pamięć i nijak nie mogę o nich zapomnieć. I dobrze, bo ten film zasługuje na miejsce w "filmowej pamięci" widza i na to by można było odświeżyć sobie jego puentę. Obraz jest przygnębiający i prawdopodobnie wielu ludzi zdziwiłoby się jakby ktoś miał ochotę zobaczyć go jeszcze raz, ale... niektórzy to lubią, tak jak np. ja :) Wcześniej pisząc o "mocnych" scenach, nie miałem na myśli żadnego terroru fizycznego, krwi, katuszy etc. W "The heart is deceitful above all things" jest moc, ale ta psychologiczna, która gnębi bohaterów filmu tak dotkliwie, że można to poczuć w samym sobie. Nie wiem doprawdy czemu obok określeń biograficzny i dramat nie znalazło się miejsce dla szczytnego "psychologiczny". Bo taki głównie jest ten film - głęboki, niejednoznaczny, momentami straszny, ale też piękny - bezapelacyjnie zupełnie jak ludzka psychika. :)
Jeszcze jako małą ciekawostkę podam,że Asia Argento (pomimo tego jak wygląda w filmie, bardzo ładna kobieta) jest reżyserką jednego z, moim zdaniem, najlepszych i wulgarnych teledysków Marilyn Mansona. Vide: s(AINT).
Pozdrawiam i zachęcam do oglądania. :)
*Sama rola MM, biorąc pod uwagę,to iż jest on raczej aktorem-
amatorem,bynajmniej nie ujmuje nic filmowi, a nawet pokuszę się o
stwierdzenie, że dodaje mu odrobiny pikanterii. *
Akurat pikanteri, nie brakowałoby w tym filmie i bez niego :D
Zgodzę się nad wszystko z potencjałem psychicznym tego obrazu. Oglądałem Gummo, Cannibal Holocaust i parę innych filmów szczycących się opinią 'najbardziej antyludzkiego obrazu!' . Żaden z nich nie dorasta temu do pięt, właśnie przez to, jak bardzo zniszczona psychika, w szczególności dziecka, bardziej pozostaje w pamięci, niż sceny fizycznie obrzydliwe. Świetny film, jak najbardziej godny polecenia. :)