oglądany w 2009 roku czyli 60 lat po premierze robi neisamowite wrazenie. Zupełnie inny świat fabuła postaci dialogi wszystko na wskros amerykańskie. Potraktpwałem film jako taka mała podróz w czasie do wyobrazania lat 50. Ogladanie sprawiło mi duzo radochy polacam wszystkim kinomaniakom
Po długim czasie, z miła chęcią, wróciłem do brudnego świata twardych mężczyzn, pięknych kobiet i strzelających pistoletów, ale nie spodziewałem się, że będzie mi tam, aż tak dobrze.
Gołym okiem widać, że ten film miał bardzo skromny budżet, a mimo to ogląda się go świetnie. To były czasy, kiedy aktorzy dostawali skromne gaże i chyba właśnie dlatego grali oni wówczas jak orły. Brynner (pierwszy i chyba ostatni raz widziałem go z włosami) dopiero co debiutuje, a już aktorsko kasuje tych wszystkich starych graczy - jego
drugbaron to taki mały Pablo Escobar. Myślę, że Paul Shenar grąjacy Sosę w Scarface'ie wzorował się trochę na tej postaci...