rozczarowujące. Zwłaszcza, gdy ojciec, który musiał mieć afazję - przemawia. Poza tym film świetny.
Widzisz, tak to czasem bywa. Czekasz na fajerwerki, a nic nie wychodzi. Mnie, osobiście, zakończenie odpowiada.
Tu nie chodzi o fajerwerki, tylko o dysonans między rzeczywistością - spojrzenie lekarza, a fikcją literacką - Steinbecka poniosła fantazja :). Laik może uwierzyć w taką historię, lekarz nie - też czułbyś niesmak, gdyby w jakimś filmie (nie sf i nie hagiograficznym :)) bohaterowi odrosła po amputacji kończyna :))). Po prostu zakończenie jest nierealne.
Dlatego napisałem, że film świetny, piękna opowieść oparta na archetypie Kaina i Abla.
Hmmm, wydaje mi się, że w filmie Adam Trask milczał, tylko w książce wypowiedział jedno słowo: timszel.
W książce tak, ale w filmie to ucina sobie niezłą pogawędkę z Calem ;) Nie no, wydusił z 1 zdanie i chociaż faktycznie ma afazję, to czy afazja afazji nierówna? Osobiście znam osobę po wylewie, której początkowe trudności z mową po jakiejś dobie się cofnęły, choć nie można jej dziś nazwać "gadatliwą".
Myślę, ze w sensie logicznym trzyma się to kupy (no może na filmie ozdrowienie jest zbyt cudowne i szybkie). Nie mam problemów z zaakceptowaniem zakończenia (szczególnie książkowego), ale żaden ze mnie ekspert, mogę się mylić.