Witam,
może jeszcze ktoś tu zagląda i mi wytłumaczy kilka spraw. "Makowe wzgórze" obejrzałam wczoraj i bardzo mi się spodobało. Prosta, szczerze opowiedziania historia, bez żadnego nadęcia i silenia się na nie-wiadomo-co. Przepiękne obrazy i świetna muzyka.
Zawiłość (nie)pokrewieństwa Umi i Shuna została wyjaśniona, ale mimo to nie mogę się pozbyć wrażenia, że wcale tak do końca nie jest. Jakby to, co zostało wyjaśnione było wersją dla głównych bohaterów/dzieci, a prawdziwa historia jest niedopowiedziana i znaja ją rodzice/dorośli. Skąd taki pomysł?
1. Czemu Umi nosi nazwisko matki, a nie ojca? Skoro na szybko Shuna zarejestrował w urzędzie pod swoim nazwiskiem to własnej córki nie mógł?
2. Czemu adoptowany ojciec Shuna nie nadał mu swojego nazwiska? Tylko został przy nazwisku niebiologicznego ojca = ojca Umi?
3. Po co matka Umi spotkała się z ojcem Shuna w kawiarni? Już samo to, że sięgnęła po telefon jak Umi wyszła do szkoły było pokazane w podejrzany sposób.
4. Ojciec Umi przynosząc małego Shuna opowiedział co się wydarzyło, czyj jest i jaka jest historia. Czemu adoptowany ojciec zamiast o tym opowiedzieć Shunowi to mówił mu, że jego ojcem jest ojciec Umi?
5. Ktoś już to kiedyś zauważył - jaką przyszłość mają Umi i Shun? Dla urzędu są najprawdopodobnkej rodzeństwem. Chyba że Umi, nosząca nazwisko matki, nie ma zarejestrowanego ojca (coś w stylu "ojciec nieznany"?).
Być może umykają mi jakieś niuanse kultury i życia codziennego Japonii z lat '60 ubiegłego wieku. Będę wdzięczna za pomoc, rozwianie wątpliwości, bądź podzielenie się jakimiś teoriami :)