Nie wiem, miałam wrażenie że można byłoby bardziej rozwinąć temat wyjaśnienia i kontynuacji wydarzeń, które były przed wypadkiem. A sam wypadek (śmierć pod kołami) był pokazany jako coś co już się zdarzyło i w sumie później on znowu się tam rzucił (?). Dla mnie trochę za bardzo pokręcone w różne strony.
Nie można było tego cofnąć ale nadać temu sens co się już to stało, czyli zadośćuczynić (zrównoważyć wszechświat).
Swoją śmierć widział wcześniej w wizji. "Dziś Twój wielki dzień skarbie" czyli dzień śmierci ale i dzień odkupienia. Mógł naprawić zło które wyrządził i swojej śmierci nadać inny cel. I tak też zrobił.
Mnie się wydaje, że on był w niebie i dostał szansę naprawienia życia, na końcu, jak umarł, okazało się, że udało mu się to osiągnąć przy pomocy różnych sytuacji, np. polisa, te narkotyki, zadufany szef, który jechał po pijanemu... Fajny film, daje do myślenia.