PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10003481}

Diuna: Część druga

Dune: Part Two
8,4 76 168
ocen
8,4 10 1 76168
7,7 49
ocen krytyków
Diuna: Część druga
powrót do forum filmu Diuna: Część druga

Miejmy nadzieje że historia z Marvelami w końcu się skończy i wróci znów kino SF... Kino eksploracji kosmosu oraz nauki znanej i prorokowanej a nie ciągle Marvele nazywane nie słusznie SF.

ocenił(a) film na 8
per333

Chyba bardziej zarozumiałego buca ta strona nie widziała.

ocenił(a) film na 8
sztohas

Weźcie sobie definicje przeczytajcie, a nie piszecie co wam się wydaje. Fantastyka to gatunek, który polega na przedstawianiu światów różnych od tych istniejących. Podgatunkami są science fiction i fantasy. Science fiction przedstawia fikcję, opierającą się na spodziewanych osiągnięciach nauki, nie wykraczając w jakieś nieprawdopodobne absurdy (obce rasy są mało prawdopodobne). Fantasy przedstawia z kolei nadprzyrodzone elementy świata, takie, które nie mają prawa istnieć. Tym sposobem Diuna to fuzja science fiction (naukowe dokonania) i fantasy (nieprawdopodobne obce rasy, proroctwa).

ocenił(a) film na 8
Dragon_Niszczyciel

"Obce rasy" są prostą ekstrapolacją zauważalnego już na Ziemi faktu, że nowe lokacje to też nowe warianty żyjących tam organizmów. Tym samym mają wiele wspólnego z fantastycznymi kreaturami malowanymi na brzegach map z epoki wielkich odkryć geograficznych, gdy ówcześni kartografowie fantazjowali na tam żyjących tam istot. Dlatego absolutna jałowość Księżyca, Marsa i innych ciał niebieskich jest dla nas takim wielkim zaskoczeniem (i rozczarowaniem). Nie bierzmy tego jednak za oczywistość. Wszechświat jest dużo większy niż Układ Słoneczny, choć faktycznie jest podejrzanie cichy. Pytanie, dlaczego... Bo tam nic nie ma? Bo jest, ale jeszcze nie potrafi? Bo potrafi, ale siedzi cicho? A jeśli siedzi cicho, to dlaczego? Bo siedzi i knuje? Witamy w SF!

ocenił(a) film na 9
rafal_szczepanski

Marvel jak najbardziej słusznie nazywany jest SF. Podział fantastyki wygląda tak, że jeśli pojawia się w niej mnogość elementów dotyczących wpływu techniki i technologii przyszłości, na fabułę i akcję filmu/książki to owy tytuł należy do właśnie fantastyki naukowej. Marvel jest tym wręcz przesycony. Mamy całą myśl technologiczną Wakandy, Asgardu, Agencji S.H.I.E.L.D. Przedstawioną wizję kosmicznego świata Strażników Galaktyki, gdzie mamy nie tylko fruwające statki, lasery i różnego rodzaju bronie, ale też inżynierię genetyczną, która często jest istotnym elementem każdej części tej serii. Nowoczesne militarne technologie Starka czy technologie opierające się na fizyce kwantowej doktora Pyma. Dużo by wymieniać. Marvel to czyste Scienfiction, już Gwiezdne Wojny to dużo bardziej fantasy choć i tak podchodzą pod SF.

ocenił(a) film na 8
Zihat

Jak dla mnie, to jednak osobny gatunek fantastyki, trochę zahaczający o urban fantasy. W przeciwieństwie jednak do tego gatunku, gdzie świat fantasy żyje "obok" naszego świata niejako się ukrywając, to superbohaterowie mniej lub bardziej jawnie żyją w naszym świecie, a ich działania mają wpływ na życie i funkcjonowanie naszego świata.

rafal_szczepanski

Czekamy na adaptację Lema

rafal_szczepanski

Kiedy czytałam Diunę, to dość szybko stwierdziłam, że tej opowieści jest (patrząc z perspektywy osoby, która interesuje się UFO) niestety bliżej do fantasy i nigdy nie umieściłabym jej w tej samej kategorii co ,,rasowe" SF jak "Odyseja kasmiczna" czy "Obcy". Prędzej tam pasuje Avatar.

wyspazlotegowodospadu

Od czasów wydania książki minie niedługo 60 lat. Od tego czasu wiedza o kosmosie bardzo się rozwinęła oraz jest coraz więcej osób przekonanych, że ludzie nie są jedyną formą życia we wszechświecie (a to najbardziej razi w diunie)

ocenił(a) film na 8
wyspazlotegowodospadu

Science fiction przeważnie jest oparte na nauce, z tym, że rodzajów nauki jest sporo - tutaj największy wpływ miały nauki społeczne.

rafal_szczepanski

Komiksy o superbohaterach to bardziej parodia sf niż sf. Kiedyś było inne kino gatunkowe: western, ale stawiał on jednak na klasyczną literacką opowieść, ze spójnie zarysowanym światem przedstawionym i od czasu do czasu dobrze narysowanymi bohaterami. Natomiast komiksy nie mają żadnych stabilnych fundamentów, są jak bajka dla dzieci, w której zaistnieć może wszystko, a pisarz nie musi tego uzasadniać, tym bardziej, że dziecko i tak w takie detale nie wnika, bo nie ma jeszcze zdolności do myślenia krytycznego albo analitycznego.

ocenił(a) film na 9
per333

Pytanie tylko, czy to na pewno minus? ;)

rafal_szczepanski

Marvel i DC to jest jak najbardziej SF, podkategoria herosf albo heroes sf, czyli sf superbohaterskie. Ale zgodzę się, że te filmy wyskakują już z lodówki.

Anna_Sandstorm

Komiksy można by zaliczyć do podgatunku dziecięco-młodzieżowego, coś jak książeczki rysunkowe dla maluchów czytane przez rodziców na dobranoc. Tam jest też dużo różnych niestworzonych historii, których autor nie musi objaśniać, bo małe dziecko tego nie potrzebuje. Problemem kina komiksowego o ludzikach w lateksowych ubrankach nie jest to, że wyskakują z lodówki, ale że z założenia nie mają do zaoferowania żadnych wartościowszych treści, a nawet form, bo przecież są wzajemnie bardzo do siebie podobne a przez to wtórne. Już western, jako kino gatunkowe, był tematycznie czymś szerszym i głębszym. Natomiast mnogość wysokobudżetowych produkcji o ludkach w obcisłych ubrankach sprawia, że kasa, która mogłaby być przeznaczona na bardziej oryginalne blockbustery (z których czasem wyłoni się coś kultowego, jak choćby Terminator, Indiana Jones, Predator, Gwiezdne Wojny czy Alien) marnuje się w takim coraz bardziej nudnym, bo przewidywalnym guanie.

per333

Dla mnie wyskakują z lodówki. Premiery pełnometrażowe i serialowe SF ostatnich lat to zwykle superbohaterowie i metaludzie. Brakuje normalnych filmów SF, typu "Diuna" czy "Last Days on Mars", nawet czegoś w stylu "Avatarów".

per333

Komiksy to są różne. I nawet te z superhero ocierają się o porządną s-f. Np. bardzo dobre Planetary. Część komiksów w charakterze super hero jest wymieniona w komikie o historii tego gatunku. https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5104133/science-fiction-historia-w-komiksie

ocenił(a) film na 4
rafal_szczepanski

Jeżeli posługujemy się normalnym rozróżnianiem gatunków, to Marvel oczywiście jest s-f. Jest też oczywiście fantasy. U Marvela większość akcji i supkow ma swoje wyjaśnienie naukowe. Jeżeli RoboCop czy Terminator to s-f to iron Man też. Spider Man czy Hulk oczywiście też. Ale Strange i Thor już nie. Jeżeli przyprawa może zmienić ludzkie DNA tak że człowiek dostrzega przyszłość i jest to s-f, to tak samo będzie, jak DNA zmieni wyhodowany w laboratorium pająk, albo specjalna maszyna i promieniowanie. Albo skoro używanie głosu, dostosowanie woli innych pod swoją i tworzenie linii genetycznej do nadczłowieka jest s-f, to jest nim też rodzenie się nadludzi zwanych mutantami i siłą woli zmuszanie innych do czegoś. Marvel bardzo przeplata te gatunki, ale Diuna też ma bardzo fantastyczne wyjaśnienie swojego s-f.

ocenił(a) film na 9
rafal_szczepanski

Fajnie jakby się ktoś na poważnie za LEMa wziął i zrobił Niezwyciężonego.

ocenił(a) film na 9
rafal_szczepanski

Gdzie jest science w diunie?

ocenił(a) film na 9
trukomholek

Czerwie tworzą melanż tak jak jedwabniki tworzą jedwab :v

ocenił(a) film na 9
trukomholek

jest daleka przyszłość i technologia przyszłości czyli science. reszta to fiction. nazywanie to filmem fantasy to obraza dla wszystkich magów, łotszyków, łowców i wojowników

ocenił(a) film na 9
Ush

Diuna to pogranicze S-F i (low)Fantasy, podobnie jak Gwiezdne Wojny, Kroniki Riddicka, Flash Gordon i John Carter. Fantasy to nie tylko high fantasy i heroic fantasy.

ocenił(a) film na 9
rafal_szczepanski

Marvel to Marvel i to nie jest ani S-F ani Fantasy a superhero.

ocenił(a) film na 6
rafal_szczepanski

We mnie spore oczekiwania wobec tego filmu, może zbyt wygórowane, sprowokowała osoba reżysera filmu. Kanadyjczyk zrealizował wcześniej wybitnie "POGORZELISKO", potem "Labirynt", "Sicario", "Nowy początek", w końcu spełnionego "Łowcę androidów 2049" i chyba wpadł w samo-zachwyt, bo właśnie z tą samą narracyjną strategią podszedł do "Diuny". Wszystko kontempluje.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.

Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele. Reżyser przez blisko 1,5h rozstawia figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Reżyser kontempluje wszystkie sceny, jakby kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji reżysera nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis.
Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.

Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.

Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwyca się nimi, podziwia, kontempluje ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywa.
Po seansie (części pierwszej) pozostaje duchowa pustka.

ocenił(a) film na 5
AutorAutor

Krótko - książka nie jest pusta. Film jest.

ocenił(a) film na 5
rafal_szczepanski

część druga to absolutnie nie jest science fiction!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones